Witaj, kimkolwiek jesteś tajemniczy internauto.
Na tym blogu będę chciał poruszyć tematykę religijną. Jaka religia? Chrześcijaństwo.

Na czym to będzie polegać?
Ogólnie będę opierał się na własnych doświadczeniach Boga w swoim życiu. Jak do mnie przychodził. Jak ja odpowiadałem Jemu. Jak mnie uczy żyć. Jak ja Go spotykam. Co zmienił w moim życiu i oczywiście wiele innych spraw.

Czasem będę wstawiał jakieś rozważania na dany temat. Będą to moje przemyślenia, a także czyjeś gdzieś znalezione.

Warto pewnie coś powiedzieć o sobie.
No cóż. Mam 20 lat. Kończę szkołę średnią no i.. tyle. Nie mam wykształcenia teologicznego czy coś w tym stylu. Jezus mówi żeby głosić Ewangelie, a do tego nie trzeba być księdzem. Działa przez świeckich ludzi, także Ciebie czy mnie. Niestety wielu ludzi tego nie widzi albo nie chce tego przyjąć.

Czemu tytuł "Smakować Boga"?
Bo Bóg jest dobry. A jeśli coś jest dobre to czego to marnujemy? Jeżeli owoc nam smakuje to jemy go do końca, w całości. A dlaczego, jeśli wiemy że Bóg jest dobry to bierzemy gryza i nie najadamy się tym Owocem?

Pożywiajmy się Bogiem. Być może tu znajdziesz przepis...

Chleb i wino. Ciało i Krew. Ja się zachwycam tym smakiem. A Ty?

wtorek, 12 kwietnia 2011

Modlitwa ze smakiem.

   Żeby smakować i zajadać się Bogiem niestety nie wystarczą tylko usta. Trzeba złapać przede wszystkim kontakt. Tym właśnie jest modlitwa. Moje osobiste spotkanie z Stwórcą... ale chwila. Zaraz zaraz! Spokojnie. Aby się modlić to potrzebna jest najpierw jakaś wiara. Bez wiary nic się nie da. "Twoja wiara Cie uzdrowiła" mówił Jezus do jednej z niewiast.

  Czy do Ciebie też rzekłby takie słowa? Czy wierzysz w siłę modlitwy? Jak się modlisz to do kogo? Do ściany? Do ławki w Kościele?



  Ogólnie każdy w coś wierzy. Jedni w to, że potrafią wszystko, drudzy w naukę, jakieś tam plemiona w boga piorunów. Nawet ateiści wierzą, że w nic nie wierzą. To też paradoksalnie jest wiara. Bóg wlał w każdego z nas zalążek wiary. Naszym zadaniem jest ten dar rozwijać, pogłębiać. Ja osobiście staram się to czynić. Bez relacji i modlitwy nie umiał bym dziś żyć. Prosty przykład. Kiedyś dowiedziałem się że podobam się jednej z dziewczyn. Zresztą sam to zauważyłem. A to uśmiech, a to jakieś miłe spojrzenie. No i jak to chłopaka zaczęły się pojawiać już jakieś sprośne myśli. Wg mnie to naturalna sprawa. No ale nie dawało mi to spokoju. Poszedłem więc na Mszę i tam pomodliłem się o usunięcie tych myśli. Gdy oddałem to Bogu to On pokazał mi, żebym jak się na nią patrze abym widział w niej samego Jezusa. Jezusa, który się do mnie uśmiecha i obserwuje. I tutaj druga ważna kwestia. Wiara w Boga, który objawia się nam w innych ludziach, sytuacjach czy przyrodzie. Naprawdę!

  Tak sobie pomyślałem, że wielu z nas jest takimi niewiernymi Tomaszami. Nawet gorzej. Bo widzimy i doświadczamy, a i tak nie potrafimy uwierzyć. Mówię tu o kwestii szeroko rozumianych cudów czy uzdrowień. Szczególnie chodzi mi o cuda Eucharystyczne.

  Słyszałem kiedyś o księdzu, który niósł Hostie dla chorej. Obowiązkiem jest nosić Ciało Jezusa w specjalnie przygotowanym do tego pudełeczku. Nie pamiętam jak to się zwie. Mniejsza z tym. W każdym razie ten ksiądz spieszył się i nie mógł znaleźć tego pudełka więc schował Hostie pomiędzy kartki Pisma Świętego. Gdy tak Ją niósł w pewnym momencie zaczęła z tego Pisma cieknąć krew. Okazało się, że była to krew z tej Hostii. I jak tu nie wierzyć? Mamy namacalne dowody, a i tak chodzimy zaćmieni. Takich cudów jest sporo wystarczy poszukać w google.

  Gdyby Bóg chciał no to mógłby tak każdego przekonać. Na każdej Mszy uczynić cud rzeczywiście widzialny. Wprawdzie ten cud i tak się dzieje na każdej Mszy, tylko należy w to zwyczajnie wierzyć. Jakby Bóg tak robił to wtedy było by to wejście to naszego życia siłą. Pewnego rodzaju zniewolenie i ukazanie swojej siły. Wierz we mnie bo jak nie to popamiętasz! Nie. Jesteśmy ludźmi wolnymi. Zostaliśmy tym obdarowani. Możemy wybrać co chcemy. Boga lub nie Boga. On zawsze przychodzi do nas delikatnie. I to On pierwszy do nas zawsze wyciąga dłoń. Tylko czy jesteśmy w stanie podać swoją?

  Bez wiary nie ma sensu się modlić.

  Powinniśmy:
a) wiedzieć do Kogo się modlimy, czyli mieć świadomość że stajemy w obecności Żywego Boga. Widzieć, że tam na krzyżu wisi Człowiek-Bóg, który zmarł za nas z miłości, abyśmy mogli żyć. Kochamy ludzi za to że są mili, ładni, pomagają nam itp itd. A nie potrafimy kochać kogoś, który oddał za  nas życie. Zrobił wszystko. I mało tego - nadal jest obecny przy nas. Rozmawiajmy jak z przyjacielem albo nawet z ukochaną osobą, ale z należytym szacunkiem.
b) modlić się mądrze, czyli nie prosić np. o pieniądze lub o naprawienie zepsutej rury z wodą  pod blokiem. Tylko ewentualnie o możliwość zdobycia tych pieniędzy. I bardzo ważne jest też dziękowanie Jemu, za nawet proste sprawy. Jakże często modlimy się tylko gdy jest źle. A jak jest dobrze to dziękujmy i po prostu rozmawiajmy.
c) słuchać podczas modlitwy. Modlitwa jest rozmową. Więc jak łatwo stwierdzić mówią  obie strony. Także Bóg! Tylko my nie dajemy dojść  bardzo często do głosu. Uczmy się słuchać Boga. Przede wszystkim w ciszy podczas modlitwy. Bo Bóg przychodzi w delikatnych podszeptach sumienia i myśli. Dajmy Mu dojść  do głosu podczas rozmowy.

  Wczoraj na wieczór byłem bardzo zmęczony. No ale naszło mnie że odmówię jedną dziesiątkę różańca. Podczas tej modlitwy doznawałem wielkiego pokoju i radości, że pomodliłem się całym różańcem. Mi modlitwa daję wielką radość i siłę do walki z swoimi słabościami. Rozmawiajmy z Bogiem, bo "wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia". A to umocnienie może tylko dać nasza szczera wiara i modlitwa. Otwórz zakamarki swego serca.

  Poczuj smak modlitwy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz